Data: 06-03-2017

Pragną nieść dobro!

Ciągle żyjemy w biegu, w pogoni za pracą, płacą itp. I to nie jest złe. Jednak potrzebujemy czegoś jeszcze, by poczuć, że to, co robimy, ma sens i prawdziwą wartość.

Z Agatą Michalską i Magdaleną Trudzik z Radymna w powiecie jarosławskim, pracującymi w Warszawie, wolontariuszkami misyjnymi wyjeżdżającymi w marcu 2017 r. do Hondurasu i Peru, rozmawia Zdzisław Wójcik.


Z.W.: - Czym Panie zajmują się na co dzień?
A.M.:
- Na co dzień pracujemy z dziećmi i młodzieżą. W tym roku pracowałam w szkole podstawowej oraz gimnazjum jako nauczyciel Wychowania do życia w rodzinie oraz w Centrum Wspinaczkowym, gdzie mogłam połączyć swoją pasję z pracą zawodową.
M.T.: - Ja również pracuję w szkole, jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej.
Z.W.: - Kiedy po raz pierwszy przyszła Wam do głowy myśl o takim wyjeździe?
A.M.:
- Pragnienie wyjazdu pojawiło się we mnie już jakiś czas temu. Zastanawiając się nad swoim życiem, jego celem, sensownością rzeczy, które robię, wkroczyłam niezauważenie na drogę, która poprowadziła mnie w kierunku wolontariatu misyjnego. Dzięki koleżance z pracy poznałam wspólnotę Domów Serca. Opowiedziała mi ona o swojej misji we Włoszech, pracy wolontaryjnej i samym życiu we wspólnocie. Kiedy słuchałam tych opowieści, pojawiła się we mnie myśl: może to i dla mnie? Wiele myślałam o jakiejś zmianie w moim życiu, chciałam gdzieś wyjechać, czegoś doświadczyć, poznać to, co nieznane i zrobić coś dobrego. Na pytania zadawane mi przez bliskich i znajomych: czego właściwie chcę od życia i czego szukam - odpowiadałam, że potrzebuję celu, misji, przygody. W miarę jak powoli odkrywałam specyfikę i charyzmat Domów Serca, myśl o wyjeździe na misję stawała mi się coraz bliższa. Na początku powiedziałam sobie: "Tak, jadę, to jest dobry pomysł". Później pojawiły się oczywiście wątpliwości. Czy to w ogóle możliwe? Czy to się wszystko uda? Czy to dla mnie? Myśl o misjach jednak mnie nie opuszczała. Zgłosiłam się na spotkanie informacyjne do Domów Serca i tak rozpoczął się czas mojego bezpośredniego przygotowania do misji. Wkroczyłam na tę drogę i wierzę, że Ktoś mnie nią prowadzi. Na razie wiem, że droga wiedzie do Hondurasu, gdzie spędzić mam 14 miesięcy, pracując i żyjąc wśród biednych i potrzebujących w jednej z dzielnic Tegucigalpy.
M.T.: - W poszukiwaniu własnej drogi natknęłam się na kierunek "Misje". I ruszyłam! Zaraz za zakrętem spotkałam Domy Serca, które ujęły mnie swoją odwagą przyjaźni z ludźmi, którzy cierpią. Wtedy pomyślałam, że jestem na dobrej drodze. Wciąż jednak nurtowało mnie jedno pytanie. Czy sama tylko obecność wystarczy, by pomóc człowiekowi? Początkowo twierdząca odpowiedź wydawała mi się trochę naiwna. Wierzę, że Bóg stwarzając każdego człowieka, złożył w nim drogę, prawdę i życie jako pewną tajemnicę swojej obecności. Tylko ten, w którym ta tajemnica została złożona, może ją odkrywać, odkrywając swoje powołanie i szczęście, a więc i Boga samego. Jak więc ja swoją tylko obecnością mogę komuś pomóc odnaleźć drogę, prawdę i życie? Myślę, że nie mogę. Każdy musi zrobić to sam, wybierając się na poszukiwania własnej wiary. By jednak mógł to zrobić, musi najpierw uwierzyć w siebie. I to właśnie jest przestrzeń dla mojej obecności. Ja mogę pomóc mu wyruszyć. Swoją obecnością wyznając wiarę w tego człowieka, przy którym jestem, by on mógł uwierzyć w siebie i wyruszyć na poszukiwania. Czasem to jedyna droga - uwierzyć w człowieka, by ten mógł w siebie uwierzyć. Skoro na najtrudniejsze pytanie znalazłam wewnętrzną odpowiedź, nie mam już wątpliwości. Chcę jechać. Z tą odpowiedzią chcę jechać jeszcze bardziej! Sprawdzić ją i przeżyć taką obecność, która jest jednocześnie wyznaniem wiary w człowieka, któremu akurat tej właśnie wiary brakuje. Jestem gotowa jechać i współtworzyć Dom Serca swoim sercem.
Z.W.: - Kto może zostać wolontariuszem misyjnym?
A.M.:
- Wszyscy którzy, ukończyli 18 lat i chcą poświęcić minimum 14 miesięcy swojego życia, by służyć ludziom potrzebującym w różnych krajach świata. Także osoby, które studiują lub pracują i chcą jednocześnie włączyć się w wolontariat, mogą dołączyć do wspólnoty w Wiedniu, Berlinie, Paryżu, Warszawie lub we Lwowie. Jeżeli ktoś ma powyżej 35 lat lub jest w związku małżeńskim, może wyjechać na wolontariat do wiosek Domów Serc w Brazylii i w Indiach. Jeżeli ktoś chce żyć charyzmatem współczucia i pocieszenia w swoim życiu codziennym, nie wyjeżdżając na misje, może dołączyć do fraterni św. Maksymiliana Kolbe. My jesteśmy właśnie po stażu formacyjnym. Od 18 lutego do 5 marca tego roku byłyśmy na Kaszubach w Zielonej Hucie, gdzie przez dwa tygodnie poznawaliśmy jeszcze głębiej charyzmat Domów Serca i specyfikę tego wolontariatu misyjnego. Wszyscy kandydaci bowiem przed wyjazdem muszą przejść formację duchową, ale też poznać specyfikę miejsca do którego jadą: kulturę, język, obyczaje.
M.T.: - Od wolontariusza nie są wymagane jakieś specjalne kompetencje, jednak przed wyjazdem konieczny jest czas przygotowania. Formacja składa się z jednego weekendu informacyjnego, dwóch weekendów formacyjnych i dwutygodniowego stażu oraz towarzyszenia w indywidualnym przygotowaniu. Całość przygotowań do wyjazdu zajmuje około 6-7 miesięcy.
Z.W: - Czym właściwe są Domy Serca i czy ten wyjazd jest bezpieczny?
A.M.:
- Domy Serca to międzynarodowa, katolicka organizacja pozarządowa, która została założona w 1990 r. przez ks. Thierry de Roucy. Celem organizacji jest pomoc ubogim, samotnym i cierpiącym, poprzez obecność, współczucie i pocieszenie. Skupia ona wolontariuszy z całego świata, którzy żyją w 5-6 osobowych wspólnotach w Domach Serca, znajdujących się pośród slumsów i na przedmieściach dużych miast w 25 krajach świata. Przytoczę słowa założyciela: "Domy Serca nie pragną niczego więcej, niż być tym uśmiechem, tą kroplą w morzu, tą ręką, która pomaga żyć i kochać życie aż do końca. Być obecnym obok każdego człowieka i uświadamiać go, że jest kochany nieskończenie...". Wyjeżdżam już 16 marca i raczej nie myślę o tym, co może mi zagrażać. Wspólnota dba o wszelkie środki bezpieczeństwa.
M.T.: - Domy, w których będziemy mieszkały w Tegucigalpie i Limie, znajdują się w biednych dzielnicach, gdzie mieszkańcy żyją zazwyczaj w bardzo skromnych warunkach, a ubóstwo jest widoczne na każdym kroku. Jako wolontariuszki Domów Serca, podejmiemy posługę głównie wśród dzieci ulicy, jak również będziemy odwiedzać ludzi starszych, chorych, samotnych oraz przebywających w więzieniach. Poprzez swoją obecność, pomoc, dobre słowo oraz ofiarowany czas, chcemy wraz z innymi wolontariuszami, czynić z Domu Serca - "dom dla wielu". Ja wyjeżdżam 18 marca i mam świadomość, że każdy wyjazd może być niebezpieczny, ale nie rozpatruję tego wyjazdu pod względem bezpieczeństwa, wierzę, że Bóg mnie tam wysyła i On zapewni nam bezpieczeństwo.
Z.W.: - Czego Wam życzyć?
A.M.:
- Chęci, zapału, radości i szybkiego przyswojenia języka hiszpańskiego.
M.T.: - Otwartości i pokory.
Z.W: - Jak można Was wesprzeć?
A.M.:
- Zapraszamy do włączenia się w naszą misję i prosimy o pomoc w jej realizacji. Możecie wesprzeć nas codzienną modlitwą dziesiątką Różańca w intencji naszej misji oraz wszystkich ludzi, którym będzie nam dane pomagać. Wesprzeć nas można również finansowo, przekazując jednorazową darowiznę lub deklarując się na stałą, comiesięczną wpłatę w czasie trwania naszej misji. Wszystkie zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na utrzymanie Domów Serca, w których będziemy mieszkać w Hondurasie i Peru.
M.T.: - Chcąc być w kontakcie z naszymi darczyńcami, będziemy wysyłać co dwa miesiące listy, w których opiszemy naszą misyjną codzienność. Z całego serca dziękujemy za zaangażowanie i wszelką pomoc. Darowizny można wpłacać na konto, które znajduje się na stronie www.domyserca.pl Tytuł przelewu: darowizna - imię i nazwisko wolontariusza, którego chce się wspierać.

Z.W.: - Dziękuję za rozmowę.

Moje spotkanie z paniami Agatą i Magdaleną: pod koniec Mszy św. odprawianej 22 stycznia 2017 r. w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Radymnie usłyszałem świadectwo pani Agaty, która mówiła także w imieniu koleżanki Magdaleny. Opowiadała o Międzynarodowym Wolontariacie Misyjnym, o pomocy najuboższym, towarzyszeniu osamotnionym, budowaniu relacji przyjaźni. Wspomniała też o Domach Serca, które proponują młodym ludziom wolontariat misyjny trwający od 14 miesięcy do dwóch lat w jednym z 25 krajów świata.
Pomyślałem - to piękne, że młode kobiety z mojej parafii pragną poświęcić swój czas, pomagając innym. Co mnie ujęło w ich świadectwie? Fakt, że decyzja o wyjeździe została głęboko omodlona, a panie tego wyjazdu pragną.
Pani Agata poprosiła też o wsparcie dla nich - duchowe: modlitwa dziesiątką Różańca każdego dnia oraz finansowe: jednorazowe bądź każdego miesiąca. Ucieszył mnie widok sporego grona osób otaczających obie panie stojące przed kościołem, trzymające w rękach puszki, które z każdą chwilą wypełniały się banknotami. Ten gest parafian sprawił, że na twarzach pań pojawił się piękny uśmiech. Zapewniłem jedną z nich o codziennej modlitwie, jak również o systematycznej, każdego miesiąca wpłacie darowizny na cele statutowe Fundacji Domy Serca z dopiskiem: darowizna - imię i nazwisko wolontariusza.

Zdjęcia archiwum Fundacji



NAJNOWSZE
Gdzie nas zabierze tym...
Przed nami kolejna wyprawa z Przemyskim Klubem...
Ukończyłeś 65 lat i...
Informujemy o możliwości bezpłatnej ochrony przed...
Zapraszamy na Festiwal...
Festiwal Roślin, czyli największa impreza tego typu w...
Zapraszamy na...
Dyskusyjny Klub Książki oraz Przemyska Biblioteka...
Największe...
Zapraszamy do zaczarowanego świata czekolady,...


NAJPOPULARNIEJSZE
*Dzień Strażaka* w...
Piątek 5 maja 2017 był szczególnym dniem dla...
Bryg. Daniel Dryniak...
28 kwietnia, tuż po godzinie 13. w Sali Obrad Urzędu...
Spotkanie w PWSW
24 kwietnia 2017 r., na zaproszenie samorządu...
Dar serca
Podzielili się wiedzą, doświadczeniem i...
Noc Muzeów 2017 w...
Serdecznie zapraszamy na Noc Muzeów, która odbędzie...
arrow_upward