Strona główna
Ludzie z pasją
Czy się boję? Podróż to zawsze wyzwanie! Magdalena Śliwka - odsłona druga
Czy się boję? Podróż to zawsze wyzwanie! Magdalena Śliwka - odsłona druga
Odległości jakie dzielą nas od innych miast czy krajów wydają się często ogromne i nie do przebycia. W dobie Internetu to jednak w pewnym stopniu tylko iluzja. To, że coś jest daleko pod względem kilometrów nie znaczy, że jest nieosiągalne - i na szczęście - bo inaczej nie udałoby się zrealizować wywiadu z Panią Magdaleną Śliwką.
Kontaktując się z Panią Magdaleną miałam nadzieje, że odpowie na kilka pytań związanych z Jej podróżniczą pasją. Nie przypuszczałam, że właśnie w tym czasie wędruje po Iranie;) Zaskoczyło mnie to nieco - ale po to są trudności by je pokonywać.
Dzięki kontaktowi mailowemu powstał mini-wywiad, który mam nadzieje przekona Państwa, że - "podróżować każdy może -..." ;) wszystko jest tylko kwestią odpowiedniego podejścia do życia.
Czym zajmuje się Pani gdy nie pochłania Pani podróżowanie?
Z zawodu jestem nauczycielem kilku przedmiotów i przewodnikiem turystycznym. Oba zawody dają mi możliwość sporej elastyczności; co nie oznacza, że czasu mam więcej niż inni ludzie. Po prostu jestem dobrze zorganizowana, pamiętam o swoich priorytetach i poświęcam czas na to, na czym najbardziej mi zależy (po rodzinie i przyjaciołach, wśród jeszcze kilku innych pasji są tam podróże). Pamiętam co usłyszałam w Mongolii - "Wy, ludzie Zachodu macie zegarki, a my mamy czas". No więc staram się mieć czas, a zegarka nie noszę, bo mnie uczulił.
W jaki sposób godzi Pani prozę życia (czyli prace zarobkową, obowiązki) z organizowaniem swoich wypraw. Czy da się zorganizować ciekawą, odległą podróż małym nakładem środków finansowych?
Pasje zawsze są wyzwaniem finansowym. Ale przecież pieniądze istnieją dla nas, a nie my dla pieniędzy. Nauczyłam się żyć skromnie, bo znam wartość zarabianych złotówek. Nie zależy mi na wysokiej pensji za wszelką cenę. Ale mogę ją wydawać różnie: na taksówkę, drobne zachcianki lub sprzęt turystyczny czy pobyt w ciekawym miejscu. Dla mnie wybór jest oczywisty.
Jakie jest Pani największe - niezrealizowane jeszcze - podróżnicze marzenie?
Moim największym niespełnionym marzeniem jest podróżowanie na sposób praktykowany w poprzednich epokach. Jeszcze w XIX wieku w wielu regionach można było przemieszczać się bez wiz, dokumentów, przewodników. Prawdę powiedziawszy zdobywanie kolejnych wiz, pozwoleń i dokumentów bywa bardzo mecząca i zniechęcające. Podróżowanie traci wiele ze swej tajemniczości. Dziś świat jest globalną wioską i nie tylko turyści, ale także podróżnicy korzystają na co dzień z laptopów i Internetu bezprzewodowego. Dostępność informacji sprawia, że świat przestaje być zagadką. Powszechna znajomość języków obcych (w Azji przede wszystkim przydają się angielski i rosyjski) znacznie ułatwia komunikację zarówno z ludnością miejscową jak i innymi wędrującymi. Trudno odkrywać miejsca znane z programów telewizyjnych, książek i sprawozdań (jednak każdy globtroter w głębi duszy marzy o odkryciu czegoś nowego: miejsca, kultury, chociażby obrzędu).
Natomiast jedno z moich marzeń niedługo się spełni. Co roku dostaję od przyjaciela na urodziny (31 października) pocztówkę z Nepalu. Już za miesiąc spotykam się z przyjaciółmi w Indiach i wspólnie ruszamy na himalajski trekking. Myślę, że będą to najwspanialsze urodziny w moim życiu.
Wiele osób boi się jazdy autostopem (szczególnie kobiety) zważywszy na to, że "nie wiadomo na kogo się trafi" i co się może wydarzyć. Czy uważa Pani, że taka podróż jest ryzykowana?
Najsławniejsza polska autostopowiczka Kinga Choszcz wyraziła kiedyś przekonanie, że podróżować autostopem można tylko w wieku młodzieńczym, tzn. gdy jest się na tyle młodym i naiwnym, że nie myśli się o zagrożeniach. Tak tez robię. Ufam ludziom i swojej intuicji.
Co by mogła Pani powiedzieć wszystkim tym, którzy chcieliby podróżować ale ciągle jest jakieś - "ale"...
Zabrzmi to okrutnie, ale uważam, że sami tworzymy swój świat. Jeśli czegoś pragniemy, to o to walczymy. Oczywiście są też tacy, którzy tradycyjnie po polsku wolą narzekać lub czekać, że ktoś za nich podejmie decyzję.
Co może powiedzieć Pani o ludziach których spotyka Pani na swojej drodze? Czy widzi Pani różnice w mentalności między nimi a Polakami?
Droga jest celem samym w sobie, a nie tylko sposobem dotarcia do celu. Na tej Drodze spotykamy ludzi. To także od nas zależy jakich ludzi spotkamy, jakie podejmiemy interakcje i jak się one rozwiną. Kiedyś w Gruzji poznałam przesympatycznych ludzi z małej wioski w Swanetti. Opowiedziałam o tym spotkanym Polakom. Gdy później rozmawialiśmy, okazało się, że oni w tym samym miejscu trafili na mafię. Cóż, mnie także zdarza się spotykać złych ludzi - taki jest ten świat. Ale większość spotkań jest inspirująca, wzbogaca mnie - kształtuję. Od każdego mogę się czegoś nauczyć. Od Ukraińców i Gruzinów uczę się celebrować życie, od Mongołów - mieć czas, od Kirgizów - być wytrwałym, od Irańczyków - gościnności, od Azerów - cieszyć się tym, co mam, Od Rosjan - by dumnym ze swojej kultury, od Ormian - szanować swoją historię... Tylko od ludzi Zachodu jakoś nie potrafię się uczyć.
Czy nie obawia się Pani przemieszczać po krajach, często o niestabilnej sytuacji politycznej, innej kulturze?
Czy się boję? Podróż to zawsze wyzwanie. Czasem podejmuję nierozsądne decyzje, ale myślę, że ze świadomością możliwych konsekwencji. Mam rodzinę i przyjaciół, którzy przypominają mi, że mam do czego wracać. Dlatego szanuję lokalne zwyczaje, nie łamię prawa i mam odwagę uciekać, gdy robi się niebezpiecznie.
Dziękuję Pani Magdalenie, że pomimo odległości i tego, że ma "traperskie" warunki podróżowania, znalazła czas i chęci by odpowiedzieć na moje pytania!
Autor:
Joanna Wilgucka
Kontaktując się z Panią Magdaleną miałam nadzieje, że odpowie na kilka pytań związanych z Jej podróżniczą pasją. Nie przypuszczałam, że właśnie w tym czasie wędruje po Iranie;) Zaskoczyło mnie to nieco - ale po to są trudności by je pokonywać.
Dzięki kontaktowi mailowemu powstał mini-wywiad, który mam nadzieje przekona Państwa, że - "podróżować każdy może -..." ;) wszystko jest tylko kwestią odpowiedniego podejścia do życia.
Czym zajmuje się Pani gdy nie pochłania Pani podróżowanie?
Z zawodu jestem nauczycielem kilku przedmiotów i przewodnikiem turystycznym. Oba zawody dają mi możliwość sporej elastyczności; co nie oznacza, że czasu mam więcej niż inni ludzie. Po prostu jestem dobrze zorganizowana, pamiętam o swoich priorytetach i poświęcam czas na to, na czym najbardziej mi zależy (po rodzinie i przyjaciołach, wśród jeszcze kilku innych pasji są tam podróże). Pamiętam co usłyszałam w Mongolii - "Wy, ludzie Zachodu macie zegarki, a my mamy czas". No więc staram się mieć czas, a zegarka nie noszę, bo mnie uczulił.
W jaki sposób godzi Pani prozę życia (czyli prace zarobkową, obowiązki) z organizowaniem swoich wypraw. Czy da się zorganizować ciekawą, odległą podróż małym nakładem środków finansowych?
Pasje zawsze są wyzwaniem finansowym. Ale przecież pieniądze istnieją dla nas, a nie my dla pieniędzy. Nauczyłam się żyć skromnie, bo znam wartość zarabianych złotówek. Nie zależy mi na wysokiej pensji za wszelką cenę. Ale mogę ją wydawać różnie: na taksówkę, drobne zachcianki lub sprzęt turystyczny czy pobyt w ciekawym miejscu. Dla mnie wybór jest oczywisty.
Jakie jest Pani największe - niezrealizowane jeszcze - podróżnicze marzenie?
Moim największym niespełnionym marzeniem jest podróżowanie na sposób praktykowany w poprzednich epokach. Jeszcze w XIX wieku w wielu regionach można było przemieszczać się bez wiz, dokumentów, przewodników. Prawdę powiedziawszy zdobywanie kolejnych wiz, pozwoleń i dokumentów bywa bardzo mecząca i zniechęcające. Podróżowanie traci wiele ze swej tajemniczości. Dziś świat jest globalną wioską i nie tylko turyści, ale także podróżnicy korzystają na co dzień z laptopów i Internetu bezprzewodowego. Dostępność informacji sprawia, że świat przestaje być zagadką. Powszechna znajomość języków obcych (w Azji przede wszystkim przydają się angielski i rosyjski) znacznie ułatwia komunikację zarówno z ludnością miejscową jak i innymi wędrującymi. Trudno odkrywać miejsca znane z programów telewizyjnych, książek i sprawozdań (jednak każdy globtroter w głębi duszy marzy o odkryciu czegoś nowego: miejsca, kultury, chociażby obrzędu).
Natomiast jedno z moich marzeń niedługo się spełni. Co roku dostaję od przyjaciela na urodziny (31 października) pocztówkę z Nepalu. Już za miesiąc spotykam się z przyjaciółmi w Indiach i wspólnie ruszamy na himalajski trekking. Myślę, że będą to najwspanialsze urodziny w moim życiu.
Wiele osób boi się jazdy autostopem (szczególnie kobiety) zważywszy na to, że "nie wiadomo na kogo się trafi" i co się może wydarzyć. Czy uważa Pani, że taka podróż jest ryzykowana?
Najsławniejsza polska autostopowiczka Kinga Choszcz wyraziła kiedyś przekonanie, że podróżować autostopem można tylko w wieku młodzieńczym, tzn. gdy jest się na tyle młodym i naiwnym, że nie myśli się o zagrożeniach. Tak tez robię. Ufam ludziom i swojej intuicji.
Co by mogła Pani powiedzieć wszystkim tym, którzy chcieliby podróżować ale ciągle jest jakieś - "ale"...
Zabrzmi to okrutnie, ale uważam, że sami tworzymy swój świat. Jeśli czegoś pragniemy, to o to walczymy. Oczywiście są też tacy, którzy tradycyjnie po polsku wolą narzekać lub czekać, że ktoś za nich podejmie decyzję.
Co może powiedzieć Pani o ludziach których spotyka Pani na swojej drodze? Czy widzi Pani różnice w mentalności między nimi a Polakami?
Droga jest celem samym w sobie, a nie tylko sposobem dotarcia do celu. Na tej Drodze spotykamy ludzi. To także od nas zależy jakich ludzi spotkamy, jakie podejmiemy interakcje i jak się one rozwiną. Kiedyś w Gruzji poznałam przesympatycznych ludzi z małej wioski w Swanetti. Opowiedziałam o tym spotkanym Polakom. Gdy później rozmawialiśmy, okazało się, że oni w tym samym miejscu trafili na mafię. Cóż, mnie także zdarza się spotykać złych ludzi - taki jest ten świat. Ale większość spotkań jest inspirująca, wzbogaca mnie - kształtuję. Od każdego mogę się czegoś nauczyć. Od Ukraińców i Gruzinów uczę się celebrować życie, od Mongołów - mieć czas, od Kirgizów - być wytrwałym, od Irańczyków - gościnności, od Azerów - cieszyć się tym, co mam, Od Rosjan - by dumnym ze swojej kultury, od Ormian - szanować swoją historię... Tylko od ludzi Zachodu jakoś nie potrafię się uczyć.
Czy nie obawia się Pani przemieszczać po krajach, często o niestabilnej sytuacji politycznej, innej kulturze?
Czy się boję? Podróż to zawsze wyzwanie. Czasem podejmuję nierozsądne decyzje, ale myślę, że ze świadomością możliwych konsekwencji. Mam rodzinę i przyjaciół, którzy przypominają mi, że mam do czego wracać. Dlatego szanuję lokalne zwyczaje, nie łamię prawa i mam odwagę uciekać, gdy robi się niebezpiecznie.
Dziękuję Pani Magdalenie, że pomimo odległości i tego, że ma "traperskie" warunki podróżowania, znalazła czas i chęci by odpowiedzieć na moje pytania!
Autor:
Joanna Wilgucka