Data: 04-08-2011

Motocykle, militaria i... śpiew

Ze Zbigniewem Porębą - mieszkańcem Radymna pracującym w Hucie Szkła w Jarosławiu - rozmawia Katarzyna Wójcik.

K.W.: Skąd u Pana zamiłowanie do motocykli?

Z.P.: Od podstawówki pociągało mnie modelarstwo. Później pasjonowały mnie silniki modelarskie, samoloty latające i motocykle. Avo Simson 425 rok 1955 - to mój pierwszy motocykl, który kupiliśmy razem z moim bratem Jackiem. Później nabyliśmy drugi taki sam - jak przystało na bliźniaków. To było 25 lat temu. Byliśmy młodzi, mieliśmy wiele sił i zapału. Wyruszyliśmy z domu rodzinnego w Płocku szukając takich starych maszyn. Zjeździliśmy całą Polskę. Wrażliwości do wiekowych przedmiotów nauczył nas ojciec, który kolekcjonował m.in. stare lampy, żelazka. Chodziliśmy po strychach i szukaliśmy podobnych rzeczy. Teraz każdy z nas ma jakąś swoją kolekcję - ojciec, brat (branża lotnicza i motocykle) i ja (motocykle). Studiowałem w Rzeszowie, gdzie poznałem moją żonę Jolantę, z którą zamieszkałem w Radymnie, natomiast brat wrócił do Płocka.

Pierwszą kolekcję musiałem sprzedać, ale dorobiłem się następnej, która obecnie znajduje się w mojej prywatnej "Świątyni Motóra". Uważam, że jeżeli są motocykle, to muszą być wyeksponowane w jakiś sposób, żeby robiły wrażenie - tak jak to wygląda w muzeach.

K.W.: Wiem, że używa Pan motocykli do rozwijania drugiej pasji.

Z.P.: Tak. Dzięki motocyklowej rozwinęła się moja druga pasja - rekonstrukcje historyczne. One potrafią dostarczyć naprawdę niesamowitych przeżyć. Jak to się zaczęło? Koledzy sami mnie znaleźli - potrzebowali motocykl. Ubrali mnie w mundur niemiecki, podobno wyglądałem świetnie. Doskonale pamiętam pierwszą rekonstrukcję. Była to bitwa o Stalingrad w Orzechowcach dwa lata temu. W pewnym momencie spostrzegłem, że upodobania motoryzacyjno-militarne niemal całkowicie mnie pochłonęły. Zacząłem poznawać dzieje II wojny światowej, a wcześniej uczyłem się historii motoryzacji. Z doświadczenia wiem, ze inaczej niż z książek poznaje się historię na własnej skórze np. przez odtwarzanie starych motocykli lub wydarzeń historycznych.

Głęboko zapadła mi w pamięć rekonstrukcja wywózki Polaków na Sybir, która odbyła się na przemyskiej bocznicy PKP. Patronat nad nią objął wtedy śp. Lech Kaczyński.

K.W.: Czy należy Pan do stowarzyszeń lub grup pasjonatów?

Z.P.: Pierwszy klub założyliśmy z bratem i kolegami 25 lat temu. Był to klub motocykli ciężkich "MC Sokół Płock". Zaczęliśmy jeździć na prawdziwe zloty i rajdy motocykli zabytkowych. Bardziej niż zloty, w których głównie chodzi o paradę przez miasto, pociągały mnie rajdy - wiele dni zmagań, różne ciekawe zadania do wykonania, zbieranie punktów, by móc dalej uczestniczyć w kolejnych ogólnopolskich rajdach.

Obecnie należę do Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej "X D.O.K" w Przemyślu - wciągnął mnie tam Paweł Winczewski i Mirek Majkowski. Dzięki organizowanym przez tę grupę rekonstrukcjom wielu przyjaciół z Polski pisało w e-mailach, że Przemyśl jest stolicą polskich rekonstrukcji. Przychylam się do tej opinii. Dzięki tej grupie poznałem wspaniałych ludzi bardzo zaangażowanych w to, co robią. Uważam, że człowiek bez pasji to człowiek bez życia, jednak najważniejszą pasją jest Rodzina.

Utrzymuję również bliski kontakt z kolegami z Klubu Motocyklowego w Jarosławiu. Często przyjeżdżałem na ich zloty jeszcze w czasie studiów.

Klub motocykli współczesnych w Jarosławiu powstał niedawno. Jest w nim grupka ludzi - fascynatów zabytkowych motocykli. Ten klub organizuje zloty w Radawie, gdzie także jestem obecny.

K.W.: Co Pan czuje jadąc zabytkowym motocyklem?

Z.P.: (Szeroki uśmiech) Człowiek cieszy się z tego, że uruchomił coś starego, na czym kiedyś jeździli dziadkowie albo wujkowie. I czuje się, że coś w tych zabytkach jest. Przy budowie motocykla łapie się więź z pojazdem.
Wszystko co stare ma duszę. Jadąc na takim motocyklu człowiek czuje się wyzwolony. Wiatr rozwiewa włosy, jedzie się szczęśliwie i spokojnie, bo szybko się nie da. Na takich pojazdach jeździ się z szacunkiem dla tych maszyn.

K.W.: Jaką najdłuższą trasę motocyklem Pan przebył?

Z.P.: Z Płocka do Jarosławia na zlot motocykli. 12 godzin jazdy w trudnych warunkach atmosferycznych (zimno, wiatr i deszcz na przemian). Były chwile zwątpień, zastanawiałem się czy kondycyjnie wytrzymam. Na miejscu otrzymałem pierwszą nagrodę - puchar - za najdłuższą trasę.

Innym razem jechaliśmy z bratem bliźniakiem takimi samymi motocyklami. Było z nami jeszcze dwóch kolegów. Szukaliśmy starych motocykli. Trasa trwała czternaście dni, ale za to wróciliśmy z pięcioma motocyklami. W stodole u gospodarza znaleźliśmy stary motocykl z rozebranym na drobne części silnikiem. Gdy to ujrzałem - zwątpiłem. Brat natomiast stwierdził, że jutro nim wyjedziemy i... słowa dotrzymał. Pomimo, że paliwo było wówczas na kartki i mieliśmy pewne przygody techniczne z motocyklami po drodze, były to przepiękne wakacje.

K.W.: Proszę podać kilka rad, dla osób, które chciałyby zająć się takim hobby.

Z.P.: Mógłbym się spotkać z ludźmi, którzy chcą zacząć odrestaurowywać motocykle. "Sprzedałbym" im swoją wiedzę. Chciałbym mieć następców, którzy uszanowaliby kulturę techniczną tych pojazdów, które kiedyś zostały przez konstruktorów zaprojektowane i stworzone. Wszystko, co stare, jest naszym dobrem narodowym, które powinno być uszanowane i utrzymane w dobrym stanie technicznym, aby ludzie mogli podziwiać jak ewoluowała konstrukcja.

Chciałbym zarazić swoją pasją innych, żeby ratowali te stare pojazdy, których niestety wiele trafiło do przetopienia w hutach. Cieszę się, że jest w Radymnie garstka ludzi, którzy też zaczynają budować motocykle i utrzymywać je w stanie "gotowości bojowej". Chętnie podzielę się z nimi doświadczeniem.

K.W.: Jakie ma Pan plany na przyszłość?

Z.P.: Mam na myśli kilka motocykli, które chciałbym zdobyć i odtworzyć, a tym samym zachować dla potomnych. Nadal chcę rozbudowywać swoją kolekcję. Przede wszystkim pragnę ją pokazywać. Raz udało mi się zaprosić młodzież z kilku klas szkoły podstawowej oraz dzieci z przedszkola. Wszystkie bardzo uważnie słuchały moich opowieść o motocyklach i ich historii. Byłem miło zaskoczony ich reakcją. Chciałbym iść właśnie w kierunku dydaktycznym, coś młodzieży w Radymnie pokazać.

K.W.: Czy ktoś w rodzinie - oprócz brata Jacka - zaraził się pasją?

Z.P.: Swoją pasją zaraziłem ojca. Po przejściu na emeryturę otrzymał ode mnie prezent - motocykl Javę 175, rocznik 62. W tym roku ją odrestaurował i wystartował z bratem bliźniakiem w Rajdzie Motocykli Zabytkowych w Płocku. Jestem z niego dumny.

K.W.: Pana hobby zapewne jest wymagające?

Z.P.: Tak, jest bardzo czasochłonne. Na jeden motocykl z wózkiem bocznym trzeba poświęcić około 900 godzin. Również pracochłonne - spawanie, malowanie, szpachlowanie, lakierowanie. Wiedzę z mechaniki wykorzystuję do remontowania silników. Z częściami zamiennymi jest ciężko - niektóre są dostępne, ale wiele z nich trzeba regenerować lub dorabiać indywidualnie. Pomagają także przyjaciele. W grupie jest raźniej, łatwiej i taniej. Za każdym razem jest wiele niespodzianek. Trochę pieniędzy też trzeba w to hobby włożyć, lecz nie tak dużo, ile pracy.

Dodam, że na rekonstrukcje jeżdżę motocyklami, które zarabiają na mundury historyczne czy na budowę replik broni. Tak się wszystko kręci.

K.W.: Czy przeżył Pan ciekawą przygodę z motocyklami?

Z.P.: Frajdą jest sam udział na tych maszynach w rekonstrukcjach historycznych. Najciekawsze przeprowadzane są w czerwcu, sierpniu i wrześniu. Są oddziały niemieckie, rosyjskie i polskie; pojazdy opancerzone, czołgi, armaty, motocykle, strzelające samoloty i piękna widowiskowa pirotechnika.

W naszej przemyskiej grupie rekonstrukcji historycznych "X D.O.K" wcielamy się w żołnierzy wojsk polskich: LWP, AK, Wrzesień 39 oraz niemieckich: 7 Dywizji Piechoty Wehrmachtu. Posiadam motocykl, który jest niemal wierną kopią BMW R71 i często występuję w mundurze niemieckim.

Nasza grupa jako pierwsza zaczęła wprowadzać do rekonstrukcji ludność cywilną, która gra tak sugestywnie, że doprowadza publiczność do łez. Sam płakałem na wielu z nich. Człowiek po prostu się rozkleja, gdy widzi płaczące dziecko, któremu zastrzelili matkę czy ojca.

K.W.: Oprócz starych motocykli i rekonstrukcji historycznych ma Pan jeszcze jedną - nieco odmienną - pasję.

Z.P.: Tak, śpiew. Zaczęło się od muzyki bluesowej. Kochałem dźwięk harmonijki ustnej. Na studiach poznałem dwóch kolegów, którzy wyczuli u mnie smykałkę do bluesa i zaprosili do wspólnego śpiewania. Stworzyliśmy amatorską grupę. Później dołączyło do nas jeszcze dwóch kolegów ze Śląska i założyliśmy zespól "Oberża Blues". Następnie powstał big band 12-osobowy i graliśmy rockandrollowo-bluesową muzykę. Byliśmy w krótkiej trasie m.in. z zespołem "Dżem" czy "Nocną zmianą bluesa". Jednak największym zaszczytem było zagranie na Rawie Blues na małej scenie. Jak już wspomniałem po studiach "wylądowałem" w Radymnie, gdzie spotkałem Piotra Gunię - saksofonistę. Zaczęła się przyjaźń. Dorota - żona Piotra - poznała mnie z kilkoma muzykami i powstał zespół "Izba W", który niestety rozpadł się po kilku latach.

Wiele zawdzięczam śp. Pani Helenie Pawełek z Radymna. Zaprosiła mnie do miejscowego chóru kościelnego. Na początku miałem wątpliwości, ale teraz wiem, że chór to najlepsza szkoła nauki śpiewania. Pani Helena wyuczyła wielu ludzi z Radymna, była człowiekiem z pasją, którą potrafiła każdego zarazić i przekonać do muzyki. Mnie osobiście uczyła śpiewać operowo i dlatego od czasu do czasu śpiewam na ślubach. I jest to moje kolejne zamiłowanie - muzyka poważna, chociaż dopiero uczę się śpiewać.

Muszę przyznać, że stare motocykle, rekonstrukcje historyczne i śpiew nadają prawdziwy sens mojemu życiu. Dlatego życzę wszystkim ludziom, aby odnaleźli swoją życiową pasję i dzięki niej byli szczęśliwi i spełnieni.


Autor: Katarzyna Wójcik



NAJNOWSZE
Gdzie nas zabierze tym...
Przed nami kolejna wyprawa z Przemyskim Klubem...
Ukończyłeś 65 lat i...
Informujemy o możliwości bezpłatnej ochrony przed...
Zapraszamy na Festiwal...
Festiwal Roślin, czyli największa impreza tego typu w...
Zapraszamy na...
Dyskusyjny Klub Książki oraz Przemyska Biblioteka...
Największe...
Zapraszamy do zaczarowanego świata czekolady,...


NAJPOPULARNIEJSZE
*Dzień Strażaka* w...
Piątek 5 maja 2017 był szczególnym dniem dla...
Bryg. Daniel Dryniak...
28 kwietnia, tuż po godzinie 13. w Sali Obrad Urzędu...
Spotkanie w PWSW
24 kwietnia 2017 r., na zaproszenie samorządu...
Dar serca
Podzielili się wiedzą, doświadczeniem i...
Noc Muzeów 2017 w...
Serdecznie zapraszamy na Noc Muzeów, która odbędzie...
arrow_upward