Matejko z Darowic - Andrzej Janiszczak
"Matejko" z Darowic
Rozmowa z malarzem wyróżnionym na V Regionalnym Przeglądzie Plastyki Nieprofesjonalnej
Z Panem Andrzejem Janiszczakiem malarzem, sołtysem sołectwa Darowice, radnym gminy Fredropol, członkiem miejscowej OSP rozmawia Zdzisław Wójcik
Z.W.: Kiedy i od czego zaczęła się Pana pasja?
A.J.: Moja nauczycielka plastyki zauważyła już w Szkole Podstawowej, że wyróżniam się w rysunku. Pod koniec szkoły zawodowej podjąłem pracę jako malarz pokojowy. Pracując u różnych osób, kopiowałem na ich życzenie obrazy, często były to widoki z pocztówek. Pewien pan z Przemyśla, któremu malowałem mieszkanie, zaintrygowany moimi zdolnościami, zapytał mnie czy chciałbym zobaczyć warsztat pracy prawdziwego malarza artysty. Zdecydowanie odpowiedziałem, że tak. Podczas drugiego śniadania zaprosił mnie do swojej pracowni. Właśnie on pokazał mi na czym polega malowanie olejne, nauczył mnie, jak wykonuje się ramy, jak naciąga się płótno, a później je gruntuje. Był to rok 1977. Zacząłem stawiać pierwsze kroki w ruchu pędzlem, podczas posługiwania się akwarelą, plakatówką.
Z.W.: Jednym zdaniem - poczuł Pan pędzel malarza w ręce. Proszę powiedzieć o swoich wrażeniach podczas malowania obrazów.
A.J.: Odczuwam satysfakcję, a nade wszystko przyjemność. Biorąc do ręki pędzel mam przed sobą ramę, zrobiony szkic, no i... korzystam z zasobów własnej wyobraźni. Muszę bardzo się koncentrować, włożyć dużo pozytywnej energii twórczej. Jeżeli robię coś na zamówienie, to na ogół kopiuję obraz znajdujący się np. na karcie pocztowej, co jest łatwiejsze.
Z.W.: Wiem, że dzięki Panu miejscowy kościół wiele zyskał na wystroju wnętrza i nie tylko. Proszę o tym opowiedzieć.
A.J.: Z własnej inicjatywy, przy aprobacie księdza proboszcza Zbigniewa Kołodzieja, namalowałem czterech ewangelistów, duży portret Jana Pawła II, sporych rozmiarów obraz Pana Jezusa Miłosiernego, a także portret św. Maksymiliana Marii Kolbego. Również zrekonstruowałem fragmenty brakujących, jak też odnowiłem stare gzymsy na elewacji kościoła. Kilka lat wstecz na zamówienie wykonałem wiele portretów Ojca Świętego Jan Pawła II. Poczytuję sobie to za zaszczyt.
Z.W.: Najbardziej lubi Pan malować?
A.J.: Pejzaże. Stara wieś powoli zaczyna wymierać. Mam na myśli to, że stare domy niszczeją, zostają wyparte przez nowoczesną zabudowę. Postanowiłem ocalić tę historię od zapomnienia. Sfotografowałem chałupy i zanim ślad po nich zaginie, zostawiłem je na płótnie. Nas nie będzie, a obrazy zostaną.
Z.W.: Widzę u Pana w pokoju sporo różnych obrazów, a także prace wykonane w formie metaloplastyki. Wierzę, że nie tylko te ściany "widziały" znajdujące się tu dzieła wyobraźni i ludzkich rąk.
A.J.: Od trzech lat uczestniczę w "Przeglądzie Malarzy Nieprofesjonalnych" organizowanym w Przemyślu. Prezentuję tam obrazy, grafikę, metaloplastykę. Co roku otrzymuję wyróżnienia. Ponadto moje prace można obejrzeć np. w USA czy w Niemczech. Ostatnio, w zabytkowym Pałacu w Zarzeczu, prezentowałem swój obraz św. Floriana, podczas IX spotkania laureatów szczebla wojewódzkiego Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego pod hasłem "Zapobiegajmy pożarom". Z przyjemnością informuję, że obraz ten zdobył pierwsze miejsce w kategorii wiekowej - dorośli.
Z.W.: Czy zachęca Pan innych do malowania?
A.J.: Trzy lata temu przeprowadzony został u nas program pod hasłem "Zielona szkoła". Realizowany był przy udziale środków unijnych. Prowadziłem wówczas zajęcia z dziećmi. Okazało się, że nie tylko znalazłem wśród nich kilka "perełek", jeśli chodzi o talent malarski. Dzięki dzieciom odkryłem nowe techniki, choćby tworzenie obrazów z... kuleczek z plasteliny. Dzieci są wspaniałe i mają wyobraźnię o wiele bogatszą niż dorośli.
Z.W.: Wybiegnijmy myślą w przyszłość. O czym Pan marzy?
A.J.: Przede wszystkim chciałbym znaleźć stałą pracę zarobkową. Pragnę również nawiązać z kimś kontakt, celem promocji moich prac w kraju, czy za granicą.
Z.W.: Trzeba mieć odwagę marzyć i odwagę, aby te marzenia realizować. Życzę "Matejce" (ksywka z "zawodówki") powodzenia i.. do zobaczenia podczas prezentacji Pana dzieł w jednym z krajów Unii Europejskiej. Dziękuję za rozmowę.
Tekst i zdjęcia Zdzisław Wójcik
P3090092 - pan Andrzej z częścią swoich prac,
P3090098 - w tle widok na przemyską starówkę - ulubiony obraz pana Andrzeja,
P3090100 - jeden z wielu pejzaży namalowanych przez "Matejkę" z Darowic.
Rozmowa z malarzem wyróżnionym na V Regionalnym Przeglądzie Plastyki Nieprofesjonalnej
Z Panem Andrzejem Janiszczakiem malarzem, sołtysem sołectwa Darowice, radnym gminy Fredropol, członkiem miejscowej OSP rozmawia Zdzisław Wójcik
Z.W.: Kiedy i od czego zaczęła się Pana pasja?
A.J.: Moja nauczycielka plastyki zauważyła już w Szkole Podstawowej, że wyróżniam się w rysunku. Pod koniec szkoły zawodowej podjąłem pracę jako malarz pokojowy. Pracując u różnych osób, kopiowałem na ich życzenie obrazy, często były to widoki z pocztówek. Pewien pan z Przemyśla, któremu malowałem mieszkanie, zaintrygowany moimi zdolnościami, zapytał mnie czy chciałbym zobaczyć warsztat pracy prawdziwego malarza artysty. Zdecydowanie odpowiedziałem, że tak. Podczas drugiego śniadania zaprosił mnie do swojej pracowni. Właśnie on pokazał mi na czym polega malowanie olejne, nauczył mnie, jak wykonuje się ramy, jak naciąga się płótno, a później je gruntuje. Był to rok 1977. Zacząłem stawiać pierwsze kroki w ruchu pędzlem, podczas posługiwania się akwarelą, plakatówką.
Z.W.: Jednym zdaniem - poczuł Pan pędzel malarza w ręce. Proszę powiedzieć o swoich wrażeniach podczas malowania obrazów.
A.J.: Odczuwam satysfakcję, a nade wszystko przyjemność. Biorąc do ręki pędzel mam przed sobą ramę, zrobiony szkic, no i... korzystam z zasobów własnej wyobraźni. Muszę bardzo się koncentrować, włożyć dużo pozytywnej energii twórczej. Jeżeli robię coś na zamówienie, to na ogół kopiuję obraz znajdujący się np. na karcie pocztowej, co jest łatwiejsze.
Z.W.: Wiem, że dzięki Panu miejscowy kościół wiele zyskał na wystroju wnętrza i nie tylko. Proszę o tym opowiedzieć.
A.J.: Z własnej inicjatywy, przy aprobacie księdza proboszcza Zbigniewa Kołodzieja, namalowałem czterech ewangelistów, duży portret Jana Pawła II, sporych rozmiarów obraz Pana Jezusa Miłosiernego, a także portret św. Maksymiliana Marii Kolbego. Również zrekonstruowałem fragmenty brakujących, jak też odnowiłem stare gzymsy na elewacji kościoła. Kilka lat wstecz na zamówienie wykonałem wiele portretów Ojca Świętego Jan Pawła II. Poczytuję sobie to za zaszczyt.
Z.W.: Najbardziej lubi Pan malować?
A.J.: Pejzaże. Stara wieś powoli zaczyna wymierać. Mam na myśli to, że stare domy niszczeją, zostają wyparte przez nowoczesną zabudowę. Postanowiłem ocalić tę historię od zapomnienia. Sfotografowałem chałupy i zanim ślad po nich zaginie, zostawiłem je na płótnie. Nas nie będzie, a obrazy zostaną.
Z.W.: Widzę u Pana w pokoju sporo różnych obrazów, a także prace wykonane w formie metaloplastyki. Wierzę, że nie tylko te ściany "widziały" znajdujące się tu dzieła wyobraźni i ludzkich rąk.
A.J.: Od trzech lat uczestniczę w "Przeglądzie Malarzy Nieprofesjonalnych" organizowanym w Przemyślu. Prezentuję tam obrazy, grafikę, metaloplastykę. Co roku otrzymuję wyróżnienia. Ponadto moje prace można obejrzeć np. w USA czy w Niemczech. Ostatnio, w zabytkowym Pałacu w Zarzeczu, prezentowałem swój obraz św. Floriana, podczas IX spotkania laureatów szczebla wojewódzkiego Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego pod hasłem "Zapobiegajmy pożarom". Z przyjemnością informuję, że obraz ten zdobył pierwsze miejsce w kategorii wiekowej - dorośli.
Z.W.: Czy zachęca Pan innych do malowania?
A.J.: Trzy lata temu przeprowadzony został u nas program pod hasłem "Zielona szkoła". Realizowany był przy udziale środków unijnych. Prowadziłem wówczas zajęcia z dziećmi. Okazało się, że nie tylko znalazłem wśród nich kilka "perełek", jeśli chodzi o talent malarski. Dzięki dzieciom odkryłem nowe techniki, choćby tworzenie obrazów z... kuleczek z plasteliny. Dzieci są wspaniałe i mają wyobraźnię o wiele bogatszą niż dorośli.
Z.W.: Wybiegnijmy myślą w przyszłość. O czym Pan marzy?
A.J.: Przede wszystkim chciałbym znaleźć stałą pracę zarobkową. Pragnę również nawiązać z kimś kontakt, celem promocji moich prac w kraju, czy za granicą.
Z.W.: Trzeba mieć odwagę marzyć i odwagę, aby te marzenia realizować. Życzę "Matejce" (ksywka z "zawodówki") powodzenia i.. do zobaczenia podczas prezentacji Pana dzieł w jednym z krajów Unii Europejskiej. Dziękuję za rozmowę.
Tekst i zdjęcia Zdzisław Wójcik
P3090092 - pan Andrzej z częścią swoich prac,
P3090098 - w tle widok na przemyską starówkę - ulubiony obraz pana Andrzeja,
P3090100 - jeden z wielu pejzaży namalowanych przez "Matejkę" z Darowic.