Data: 01-03-2019

Miłośnik kolekcjonerskiej sztuki

Z Panem Zbigniewem Dudkiem legniczaninem, który zgromadził w ciągu 46 lat ponad 174 tysiące kalendarzy ze 162 państw ze wszystkich kontynentów rozmawia Zdzisław Wójcik.

Zdzisław Wójcik: - 22 lutego 2019 r. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chojnowie, na kilkunastu planszach tematycznych pokazał Pan około 1000 kalendarzyków. Na planszy "Pan kotek był chory", wśród kilku kalendarzyków promujących honorowe krwiodawstwo był także jeden z tych, które od dziewięciu lat przesyłam Panu, a który wydawany jest przez klub Honorowych Dawców Krwi PCK "Płomyk" działający przy Komendzie Miejskiej PSP w Przemyślu.

Zbigniew Dudek
: - Idea ratowania życia przez oddawanie krwi potrzebującym jest bardzo cenna. Zasługuje ze wszech miar na szacunek i promocję. Takie kalendarzyki promujące ideę krwiodawstwa wydawane są w wielu krajach. Cieszę się, że zbierając i prezentując kalendarzyki mogę upowszechniać ten rodzaj pięknej, społecznej działalności.

Z.W.: - Proszę opowiedzieć o początkach swojej pasji.

Z.D.
: - W klasie maturalnej dostałem od koleżanki kalendarzyk, szarobury, ale cenny, bo pierwszy! Nie było ich wówczas zbyt wiele. Na początku mojej pasji trafiłem na sympatycznych ludzi, m.in. zbieracza z Moskwy, który przesyłał mi kalendarzyki, dzieląc się tym, co miał. Zainteresowałem się kalendarzyki trochę przez przekorę. Dlatego mianowicie, że... praktycznie ich nie było. Zdobycie w ciągu roku kilkudziesięciu egzemplarzy było dla mnie powodem do dumy i dużej kolekcjonerskiej satysfakcji. Kilka lat temu bywało, że tyle docierało do mnie w sezonie (czyli na przełomie starego i nowego roku) w ciągu tygodnia. W ostatnich latach jest już ich jednak zdecydowanie mniej.


Z.W.: - Kto wydaje takie kalendarzyki i dlaczego, co można na nich zobaczyć, czego można się z nich dowiedzieć?

Z.D.
: - Najczęściej kalendarzyki wydawane są, nietrudno się tego domyślić, dla celów reklamowych i marketingowych. Ale także są takie, które propagują zachowania prospołeczne czy też zawierają użyteczne informacje.

Z.W.: - Kim są wydawcy?

Z.D.
: - Przy szerokiej dostępności usług poligraficznych i stosunkowo niewielkich kosztach kalendarzyki wydają wszyscy: agencje reklamowe, banki, biura podróży, firmy handlowe, fundacje, małe gminy i duże miasta, hotele, parafie i zgromadzenia zakonne, policja i wojsko, politycy, placówki służby zdrowia, a także... kolekcjonerzy kalendarzyków.

Z.W.: - Co na takich kalendarzykach można zobaczyć?

Z.D.
: - Prawie wszystko. Towar, który warto kupić, miejsca, zarówno te położone całkiem blisko jak i te całkiem daleko, które warto zobaczyć, rośliny i zwierzęta, znanych i nieznanych ludzi, postaci znane z historii, z filmów i bajek dla dzieci, polityków i sportowców, środki transportu, od samochodów osobowych po samoloty czy statki i praktycznie wszystko inne.


Z.W.: - Czego się można z nich dowiedzieć?

Z.D.
: - W jakich godzinach otwarta jest apteka czy sklep, jaki lek "postawi nas na nogi", o których godzinach są Msze św. w kościele parafialnym, komu można przekazać 1 % podatku, gdzie warto pojechać na wczasy, jakie atrakcje turystyczne warto odwiedzić, na kogo oddać głos w wyborach.


Z.W.: - Zebrał Pan kalendarzyki ze wszystkich kontynentów, od największych mocarstw po najmniejsze kraje położone na zagubionych na oceanach wysepkach. Oczywiście nie sposób zgromadzić wszystkich ani prawie wszystkich kalendarzyków.

Z.D.
: - Uważam, że znacznie ciekawsze w działaniach zbieracza jest gromadzenie niż zgromadzenie. Od wielkości mojego zbioru ciekawsza jest jego różnorodność i okoliczności zdobywania kalendarzyków. Drogą wymiany korespondencyjnej czy osobistej z nielicznymi, niestety nielicznymi, polskimi zbieraczami. Czy na corocznych spotkaniach z innymi kolekcjonerami w Czechach i w Niemczech. Dostaję je także od znajomych i nieznajomych, którzy wiedząc o mojej pasji gromadzą je dla mnie. Bez tego "ludzkiego wymiaru" kalendarzyki byłyby tylko kawałkami mniej lub bardziej kolorowego papieru. I te właśnie relacje są najbardziej cenną wartością w działaniach wszystkich kolekcjonerów, także filokalendystów.


Z.W.: - Skąd nazwa - filokalendyści?

Z.D.
: - Filokalendyści to grupa pasjonatów zbierających kalendarze, ale nie jest to termin powszechnie znany. Nazwę otrzymałem na piśmie od prof. Jana Miodka, do którego napisałem z prośbą o nazwania mojego hobby. Polski językoznawca zaproponował nazwę, posiłkując się m.in. terminem filatelistyki, która na początku "też brzmiała obco, do czasu aż się przyjęła". Stąd filokalendystyka.


Z.W.: - Na wystawie wszystkie kalendarze są usystematyzowane według kategorii. Można było obejrzeć m.in. mini almanachy z różnych krańców ziemi, szatę roślinną, zwierzęcą, sceny z bajek, filmów.

Z.D.
: - Po konsultacjach wybrałem kilkanaście tematów, kwiaty, kalendarzyki polskie, węgierskie, bułgarskie, czeskie... takie, które wzbudzają zainteresowanie.

Z.W.: - Kto jest współtwórcą tego niezwykłego hobby, które zrodziło tak imponującą kolekcję, a której malutka część prezentowana była podczas wernisażu "Lata mijają, kalendarze zostają"?

Z.D.
: - Dla mnie jako zbieracza największą satysfakcją jest fakt, że mogę pokazać swoje kalendarzyki i że ktoś chce je zobaczyć. Najciekawsze w zbieraniu jest jednak spotykanie po prostu interesujących osób! Proszę mi wierzyć, że nie istnieje żadna bariera językowa w porozumieniu się podczas wymiany z ludźmi z innych krajów. Trzeba też podkreślić nieocenioną rolę wszystkich towarzyszek życia, w tym mojej żony, które, moim zdaniem są cichymi bohaterkami mężów zbieraczy.

Z.W.: - Zapewne osób z tak bogatą i zarazem różnorodną kolekcją jaką Pan posiada jest w Polsce bardzo mało. Ufam, że Pana hobby stanie się dla innych inspiracją.

Z.D.
: - Też bym sobie tego...życzył. Takie wystawy jak ta, to już trzecia w ostatnich latach, temu w moim zamyśle mają służyć. Pokazywaniu zainteresowań i pożytków z tego płynących.

Z.W.: - Czego Panu życzyć?

Z.D.
: - Ciekawych nabytków, poznania kolejnych zbieraczy, szczególnie młodszych wiekiem, którzy mogliby z czasem przejąć zbiór. A także, żeby satysfakcja ze zbierania kalendarzyków towarzyszyła mi jak najdłużej.

Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia archiwum Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chojnowie





NAJNOWSZE
Gdzie nas zabierze tym...
Przed nami kolejna wyprawa z Przemyskim Klubem...
Ukończyłeś 65 lat i...
Informujemy o możliwości bezpłatnej ochrony przed...
Zapraszamy na Festiwal...
Festiwal Roślin, czyli największa impreza tego typu w...
Zapraszamy na...
Dyskusyjny Klub Książki oraz Przemyska Biblioteka...
Największe...
Zapraszamy do zaczarowanego świata czekolady,...


NAJPOPULARNIEJSZE
*Dzień Strażaka* w...
Piątek 5 maja 2017 był szczególnym dniem dla...
Bryg. Daniel Dryniak...
28 kwietnia, tuż po godzinie 13. w Sali Obrad Urzędu...
Spotkanie w PWSW
24 kwietnia 2017 r., na zaproszenie samorządu...
Dar serca
Podzielili się wiedzą, doświadczeniem i...
Noc Muzeów 2017 w...
Serdecznie zapraszamy na Noc Muzeów, która odbędzie...
arrow_upward