Strona główna
Ludzie z pasją
W świat starych fotografii, japońskich czołgów i innych swoich pasji zabiera nas ks. Wawrzyniec Markowski
W świat starych fotografii, japońskich czołgów i innych swoich pasji zabiera nas ks. Wawrzyniec Markowski
Ksiądz Wawrzyniec Markowski urodził się w Przemyślu i tu mieszka Jego rodzina. Studiował w Wyższym Seminarium Teologicznym im. Jana Łaskiego i Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, gdzie uzyskał tytuł magistra teologii ewangelickiej. Od 2000 roku pełni funkcję pastora Parafii Ewangelicko-Metodystycznej w Gdańsku, a od 2008 roku również pastora Parafii w Elblągu. Pasjonuje się historią, lotnictwem, modelarstwem. Jest autorem kilku książek, związanych tematycznie z jego zainteresowaniami.
Czy to prawda, że nie tylko Ksiądz, ale również cała księdza rodzina jest silnie związana z Kościołem Ewangelicko-Metodystycznym?
W.M. - Tak, to prawda. Ojciec był pastorem w Przemyślu, a po jego przejściu na emeryturę stanowisko to objął mój brat. Jest to na gruncie polskiego metodyzmu jedyny taki przypadek, że dwóch synów pastora poszło w jego ślady. Myślę, że tato się cieszy (śmiech). Mam żonę, syna, wnuka - w naszym Kościele nie ma celibatu i pastor może się ożenić. Żona stara się twórczo pomagać mi w pracy - również tej związanej z kolejnymi publikacjami. W wielu przypadkach, choćby poprzez zadawanie trafnych pytań, wpływa na ich udoskonalanie. Jej wkład bywa czasem tak duży, że staje się pełnoprawną współautorką książki. Sama też próbuje swych sił jako autorka - niedawno w jednym z czasopism marynistycznych ukazał się jej duży artykuł, poświęcony udziałowi carskiej flotylli wiślanej w zdławieniu Powstania Styczniowego.
To intrygujące, skąd u osoby duchownej i czynnie działającej jako ksiądz, tak szerokie i niebanalne pasje?
W.M. - Zainteresowania są dużo wcześniejsze niż moja służba jako duchownego, bo właściwie sięgają wczesnego dzieciństwa. Mój starszy brat budował modele samolotów i gromadził informacje na temat sprzętu wojskowego - często go podpatrywałem, prosiłem, żeby dla mnie również zrobił jakiś model. Odkąd nauczyłem się czytać, "pochłaniałem" książki o historii wojska, samolotów, okrętów wojennych - i tak mi już zostało.
W tamtych czasach nie było chyba łatwo o zdobycie materiałów historycznych - lata 70, 80 były ubogie jeśli chodzi o wydawnictwa w tym zakresie?
W.M. - Zawsze dawało się coś znaleźć - była już wtedy dostępna seria "Typy broni i uzbrojenia". Jedną z moich pierwszych książek była - "Prezentuj broń", gdzie omawiano uzbrojenie Polskich Sił Zbrojnych przed II wojną, w czasie II wojny, później Ludowe Wojsko Polskie - i oczywiście, seria "Żółty tygrys" - to był fundament moich zainteresowań.
Trzeba przyznać, że japońskie czołgi, o których Ksiądz obecnie pisze, są dosyć egzotycznym tematem, nawet wśród miłośników broni i uzbrojenia.
W.M. - W którymś momencie stwierdziłem, że to jest bardzo ciekawy i w Polsce mało znany temat. Oczywiście zaraz zakupiłem to, co było osiągalne wtedy na polskim rynku czyli 4 części (teraz jest już więcej) monografii japońskiej broni pancernej - i jakoś już poszło. Później pojawiła się propozycja, żeby z autorem tamtej monografii napisać książkę poświęconą kamuflażom japońskich pojazdów. Ucieszyło mnie to, ponieważ pozycja ta miała omawiać interesujący mnie temat, jednak nie od strony technicznej (bo ja jako humanista z techniką czasem bywam na bakier), ale historię czegoś, co możemy nazwać "barwą i godłem" - bardzo mnie to interesuje. Również historia operacyjnego użycia sprzętu wojskowego jest dla mnie ciekawa, stąd na przykład moje artykuły poświęcone działaniom japońskich okrętów podwodnych u wybrzeży Ameryki, czy zatonięciu statku "Josif Stalin" na Bałtyku.
Moi koledzy "po fachu" często się ze mnie śmieją i nazywają - "Ksiądz Militarysta". Z przekonań jestem jednak pacyfistą, tyle że z wojskowymi zainteresowaniami. (śmiech)
Jako doszło do tego, że Ksiądz zajął się publikowaniem materiałów, monografii?
W.M. - Stwierdziłem, że mam tak dużo informacji w głowie i w książkach, że można by po uzupełnieniu ciekawymi ilustracjami podzielić się tym z innymi ludźmi. Tak się zaczęło. Najpierw była taka bardziej broszura niż monografia, dotycząca fińskich pancerników obrony wybrzeża typu "Väinämöinen", napisana wspólnie z moim przyjacielem, Piotrem Wiśniewskim, który wykonał też rysunki do niej. Nasz przyjaciel z Finlandii, Jari Aromaa, użyczył nam do tej publikacji zdjęć po dziadku, który był oficerem fińskiej marynarki wojennej. Kiedy zobaczyłem, iż można, że napisanie książki, choć niełatwe - nie jest przedsięwzięciem niemożliwym do zrealizowania dla zwykłego człowieka, to już poszło z górki.
Dzięki temu, że mieszkam w Gdańsku, to taki bardzo życzliwy kontakt i zachęta ze strony gdańskiego wydawcy, pana Adama Jarskiego, którego wydawnictwo zajmuje się książkami o tym profilu (książki przeznaczone są dla modelarzy i hobbistów interesujących się historią uzbrojenia) zaowocowało tym, że napisałem monografię słynnego amerykańskiego bombowca Boeing B-17. Dwa tomy już się ukazały (drugi - z moją żoną Aurelią i panem Adamem Jarskim jako współautorami), kolejne powinienem napisać - mam nadzieję, że wena twórcza wkrótce na mnie spłynie. (śmiech) Jako swego rodzaju przerywnik, powstała monografia, napisana przy współudziale kilku osób (w tym mojej żony) - niemieckiego niszczyciela czołgów Jagdpanther. Później zaś, najobszerniejsza do tej pory książka dotycząca kamuflaży czołgów japońskich w okresie II wojny światowej - napisana wspólnie z bardzo dobrym znawcą tematu, panem Andrzejem Tomczykiem. A w międzyczasie - kilka haseł do Encyklopedii. Na razie jeszcze nie powszechnej - ale Encyklopedia Gdyni. Było to dla mnie bardzo cenne doświadczenie, ponieważ dzięki współpracy przy jej powstawaniu miałem okazję znaleźć się w gronie bardzo znanych i szanowanych autorów.
Wiemy, że jest Ksiądz posiadaczem największej z istniejących kolekcji zdjęć japońskich czołgów i broni pancernej z okresu II wojny światowej.
W.M. - Posiadam około 250 zdjęć czołgów i innych pojazdów japońskich z tamtego okresu - myślę, że jest to duża kolekcja; w Polsce pewnie największa. Czy również na świecie - tego nie wiem, ale biorąc pod uwagę fakt, że kolekcjonerzy zwykle próbują się dzielić tym, co mają, oceniam, że mój zbiór jest dosyć duży. Nikt inny w takim zakresie nie próbował nigdy niczego publikować na ten temat, stąd to założenie, dotyczące wielkości zbioru, które oczywiście może być błędne. Istnieje pewna grupa kolekcjonerów, która zbiera "do szuflady". Nie do końca rozumiem taką postawę - "mam, ale nie pokażę".
W Księdza posiadaniu znajduje się również kolekcja fotografii przedstawiających "dawny" Przemyśl, co szczególnie nas interesuje. Czy możemy liczyć na jakieś opracowanie poświęcone historii naszego miasta, w którym byłyby one zaprezentowane?
W.M. - Stare zdjęcia to mój konik. (śmiech) Jeśli umiemy je oglądać i porównywać, to możemy czerpać z nich wiele informacji. Co do opracowania - to jest już prawie gotowe. Autorem tekstu jest pan Marek Król, z którym jakiś czas temu nawiązałem współpracę (zdążyliśmy się już mocno zaprzyjaźnić!) wnosząc w formie swoistego "wiana" moje zdjęcia oraz trochę wiedzy odnośnie bitwy o Przemyśl w 1941 roku. Za zgodą Marka będę uzupełniał to, co on napisał w tej kwestii i myślę, że w kilku innych miejscach wniosę również jakieś twórcze uzupełnienia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Ci, którzy lubią czytać o historii Przemyśla i doceniają bogato ilustrowane książki, będą mieli powód do radości... Warto tu wspomnieć, że również kilka osób prywatnych i instytucji sygnalizowało gotowość udostępnienia do tej pracy zdjęć, nie waham się użyć tego słowa - porażająco ciekawych. Do publikacji powinniśmy być gotowi w ciągu 3-4 miesięcy.
Oprócz wspomnianej książki o Przemyślu, jakie są najbliższe plany wydawnicze?
W.M. - We wspomnianym już, gdańskim wydawnictwie AJ-Press, znajduje się tekst pierwszej części Encyklopedii Japońskich Okrętów Podwodnych, znów przygotowanej we współpracy z Piotrem Wiśniewskim. Niestety mamy dwa problemy, które sprawiły, że książka jeszcze się nie ukazała - po pierwsze jest potrzebne tłumaczenie na język angielski, a druga kwestia to przygotowanie odpowiednich rysunków, przedstawiających omawiane w książce okręty.
Seria, w ramach której ma się ukazać Encyklopedia Japońskich Okrętów Podwodnych w dużej mierze jest adresowana do modelarzy, którzy chcąc wykonać model (zwłaszcza jeśli budują go od podstaw) muszą mieć na czym się oprzeć. Nawet jeśli robią go z plastikowego zestawu, to dobre plany pomagają uzupełnić ewentualne braki i szczegóły - dzięki temu modele są dokładniejsze i bardziej odzwierciedlają ich rzeczywiste odpowiedniki.
Skąd materiały do opracowań dotyczących japońskich okrętów?
W.M. - W przypadku tematów japońskich, bariera językowa sprawia, że do oryginalnych źródeł sięgać nie mogę, choć internetowe znajomości ułatwiają mi zdobywanie informacji - mam kilku japońskich przyjaciół, którzy mi pomagają - przetłumaczą, jeśli czegoś potrzebuje. Zdjęcia pozyskuję przez portale aukcyjne. Z innymi tematami jest łatwiej - są dostępne dobre książki, informacje z muzeów itd. Również internetowe fora dyskusyjne pozwalają poszerzyć wiedzę, czy znaleźć odpowiednie materiały - nawet w bardzo odległych zakątkach świata.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę i udostępnienie bardzo ciekawych zdjęć. Życzymy sukcesów w dalszej pracy naukowej oraz z niecierpliwością oczekujemy pojawienia się na rynku publikacji poświęconej Przemyślowi.
Redakcja - Joanna Wilgucka
Czy to prawda, że nie tylko Ksiądz, ale również cała księdza rodzina jest silnie związana z Kościołem Ewangelicko-Metodystycznym?
W.M. - Tak, to prawda. Ojciec był pastorem w Przemyślu, a po jego przejściu na emeryturę stanowisko to objął mój brat. Jest to na gruncie polskiego metodyzmu jedyny taki przypadek, że dwóch synów pastora poszło w jego ślady. Myślę, że tato się cieszy (śmiech). Mam żonę, syna, wnuka - w naszym Kościele nie ma celibatu i pastor może się ożenić. Żona stara się twórczo pomagać mi w pracy - również tej związanej z kolejnymi publikacjami. W wielu przypadkach, choćby poprzez zadawanie trafnych pytań, wpływa na ich udoskonalanie. Jej wkład bywa czasem tak duży, że staje się pełnoprawną współautorką książki. Sama też próbuje swych sił jako autorka - niedawno w jednym z czasopism marynistycznych ukazał się jej duży artykuł, poświęcony udziałowi carskiej flotylli wiślanej w zdławieniu Powstania Styczniowego.
To intrygujące, skąd u osoby duchownej i czynnie działającej jako ksiądz, tak szerokie i niebanalne pasje?
W.M. - Zainteresowania są dużo wcześniejsze niż moja służba jako duchownego, bo właściwie sięgają wczesnego dzieciństwa. Mój starszy brat budował modele samolotów i gromadził informacje na temat sprzętu wojskowego - często go podpatrywałem, prosiłem, żeby dla mnie również zrobił jakiś model. Odkąd nauczyłem się czytać, "pochłaniałem" książki o historii wojska, samolotów, okrętów wojennych - i tak mi już zostało.
W tamtych czasach nie było chyba łatwo o zdobycie materiałów historycznych - lata 70, 80 były ubogie jeśli chodzi o wydawnictwa w tym zakresie?
W.M. - Zawsze dawało się coś znaleźć - była już wtedy dostępna seria "Typy broni i uzbrojenia". Jedną z moich pierwszych książek była - "Prezentuj broń", gdzie omawiano uzbrojenie Polskich Sił Zbrojnych przed II wojną, w czasie II wojny, później Ludowe Wojsko Polskie - i oczywiście, seria "Żółty tygrys" - to był fundament moich zainteresowań.
Trzeba przyznać, że japońskie czołgi, o których Ksiądz obecnie pisze, są dosyć egzotycznym tematem, nawet wśród miłośników broni i uzbrojenia.
W.M. - W którymś momencie stwierdziłem, że to jest bardzo ciekawy i w Polsce mało znany temat. Oczywiście zaraz zakupiłem to, co było osiągalne wtedy na polskim rynku czyli 4 części (teraz jest już więcej) monografii japońskiej broni pancernej - i jakoś już poszło. Później pojawiła się propozycja, żeby z autorem tamtej monografii napisać książkę poświęconą kamuflażom japońskich pojazdów. Ucieszyło mnie to, ponieważ pozycja ta miała omawiać interesujący mnie temat, jednak nie od strony technicznej (bo ja jako humanista z techniką czasem bywam na bakier), ale historię czegoś, co możemy nazwać "barwą i godłem" - bardzo mnie to interesuje. Również historia operacyjnego użycia sprzętu wojskowego jest dla mnie ciekawa, stąd na przykład moje artykuły poświęcone działaniom japońskich okrętów podwodnych u wybrzeży Ameryki, czy zatonięciu statku "Josif Stalin" na Bałtyku.
Moi koledzy "po fachu" często się ze mnie śmieją i nazywają - "Ksiądz Militarysta". Z przekonań jestem jednak pacyfistą, tyle że z wojskowymi zainteresowaniami. (śmiech)
Jako doszło do tego, że Ksiądz zajął się publikowaniem materiałów, monografii?
W.M. - Stwierdziłem, że mam tak dużo informacji w głowie i w książkach, że można by po uzupełnieniu ciekawymi ilustracjami podzielić się tym z innymi ludźmi. Tak się zaczęło. Najpierw była taka bardziej broszura niż monografia, dotycząca fińskich pancerników obrony wybrzeża typu "Väinämöinen", napisana wspólnie z moim przyjacielem, Piotrem Wiśniewskim, który wykonał też rysunki do niej. Nasz przyjaciel z Finlandii, Jari Aromaa, użyczył nam do tej publikacji zdjęć po dziadku, który był oficerem fińskiej marynarki wojennej. Kiedy zobaczyłem, iż można, że napisanie książki, choć niełatwe - nie jest przedsięwzięciem niemożliwym do zrealizowania dla zwykłego człowieka, to już poszło z górki.
Dzięki temu, że mieszkam w Gdańsku, to taki bardzo życzliwy kontakt i zachęta ze strony gdańskiego wydawcy, pana Adama Jarskiego, którego wydawnictwo zajmuje się książkami o tym profilu (książki przeznaczone są dla modelarzy i hobbistów interesujących się historią uzbrojenia) zaowocowało tym, że napisałem monografię słynnego amerykańskiego bombowca Boeing B-17. Dwa tomy już się ukazały (drugi - z moją żoną Aurelią i panem Adamem Jarskim jako współautorami), kolejne powinienem napisać - mam nadzieję, że wena twórcza wkrótce na mnie spłynie. (śmiech) Jako swego rodzaju przerywnik, powstała monografia, napisana przy współudziale kilku osób (w tym mojej żony) - niemieckiego niszczyciela czołgów Jagdpanther. Później zaś, najobszerniejsza do tej pory książka dotycząca kamuflaży czołgów japońskich w okresie II wojny światowej - napisana wspólnie z bardzo dobrym znawcą tematu, panem Andrzejem Tomczykiem. A w międzyczasie - kilka haseł do Encyklopedii. Na razie jeszcze nie powszechnej - ale Encyklopedia Gdyni. Było to dla mnie bardzo cenne doświadczenie, ponieważ dzięki współpracy przy jej powstawaniu miałem okazję znaleźć się w gronie bardzo znanych i szanowanych autorów.
Wiemy, że jest Ksiądz posiadaczem największej z istniejących kolekcji zdjęć japońskich czołgów i broni pancernej z okresu II wojny światowej.
W.M. - Posiadam około 250 zdjęć czołgów i innych pojazdów japońskich z tamtego okresu - myślę, że jest to duża kolekcja; w Polsce pewnie największa. Czy również na świecie - tego nie wiem, ale biorąc pod uwagę fakt, że kolekcjonerzy zwykle próbują się dzielić tym, co mają, oceniam, że mój zbiór jest dosyć duży. Nikt inny w takim zakresie nie próbował nigdy niczego publikować na ten temat, stąd to założenie, dotyczące wielkości zbioru, które oczywiście może być błędne. Istnieje pewna grupa kolekcjonerów, która zbiera "do szuflady". Nie do końca rozumiem taką postawę - "mam, ale nie pokażę".
W Księdza posiadaniu znajduje się również kolekcja fotografii przedstawiających "dawny" Przemyśl, co szczególnie nas interesuje. Czy możemy liczyć na jakieś opracowanie poświęcone historii naszego miasta, w którym byłyby one zaprezentowane?
W.M. - Stare zdjęcia to mój konik. (śmiech) Jeśli umiemy je oglądać i porównywać, to możemy czerpać z nich wiele informacji. Co do opracowania - to jest już prawie gotowe. Autorem tekstu jest pan Marek Król, z którym jakiś czas temu nawiązałem współpracę (zdążyliśmy się już mocno zaprzyjaźnić!) wnosząc w formie swoistego "wiana" moje zdjęcia oraz trochę wiedzy odnośnie bitwy o Przemyśl w 1941 roku. Za zgodą Marka będę uzupełniał to, co on napisał w tej kwestii i myślę, że w kilku innych miejscach wniosę również jakieś twórcze uzupełnienia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Ci, którzy lubią czytać o historii Przemyśla i doceniają bogato ilustrowane książki, będą mieli powód do radości... Warto tu wspomnieć, że również kilka osób prywatnych i instytucji sygnalizowało gotowość udostępnienia do tej pracy zdjęć, nie waham się użyć tego słowa - porażająco ciekawych. Do publikacji powinniśmy być gotowi w ciągu 3-4 miesięcy.
Oprócz wspomnianej książki o Przemyślu, jakie są najbliższe plany wydawnicze?
W.M. - We wspomnianym już, gdańskim wydawnictwie AJ-Press, znajduje się tekst pierwszej części Encyklopedii Japońskich Okrętów Podwodnych, znów przygotowanej we współpracy z Piotrem Wiśniewskim. Niestety mamy dwa problemy, które sprawiły, że książka jeszcze się nie ukazała - po pierwsze jest potrzebne tłumaczenie na język angielski, a druga kwestia to przygotowanie odpowiednich rysunków, przedstawiających omawiane w książce okręty.
Seria, w ramach której ma się ukazać Encyklopedia Japońskich Okrętów Podwodnych w dużej mierze jest adresowana do modelarzy, którzy chcąc wykonać model (zwłaszcza jeśli budują go od podstaw) muszą mieć na czym się oprzeć. Nawet jeśli robią go z plastikowego zestawu, to dobre plany pomagają uzupełnić ewentualne braki i szczegóły - dzięki temu modele są dokładniejsze i bardziej odzwierciedlają ich rzeczywiste odpowiedniki.
Skąd materiały do opracowań dotyczących japońskich okrętów?
W.M. - W przypadku tematów japońskich, bariera językowa sprawia, że do oryginalnych źródeł sięgać nie mogę, choć internetowe znajomości ułatwiają mi zdobywanie informacji - mam kilku japońskich przyjaciół, którzy mi pomagają - przetłumaczą, jeśli czegoś potrzebuje. Zdjęcia pozyskuję przez portale aukcyjne. Z innymi tematami jest łatwiej - są dostępne dobre książki, informacje z muzeów itd. Również internetowe fora dyskusyjne pozwalają poszerzyć wiedzę, czy znaleźć odpowiednie materiały - nawet w bardzo odległych zakątkach świata.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę i udostępnienie bardzo ciekawych zdjęć. Życzymy sukcesów w dalszej pracy naukowej oraz z niecierpliwością oczekujemy pojawienia się na rynku publikacji poświęconej Przemyślowi.
Redakcja - Joanna Wilgucka